Publicznie czy prywatnie?

Publicznie czy prywatnie?

“(…) I ta wypalona osoba ma większe kwalifikacje, w świetle rozporządzeń ministerialnych, niż osoba mająca wiedzę (stopień magistra psychologii) i doświadczenie np 3 letnie, w której jest 200% zapału, motywacji, kreatywności i twórczego wglądu!”

Zastanawiając się czy iść do psychologa prywatnie czy do placówki publicznej finansowanej przez NFZ stajemy przed dużym dylematem. W placówkach publicznych na terapię trzeba czekać nieraz po kilka miesięcy a za prywatne trzeba płacić. Dziś przeczytasz o czymś zgoła innym niż standardowe: “publiczne vs prywatne”. W tym artykule przedstawię absurdy politycznych wpływów na publiczne usługi w zakresie zdrowia psychicznego. I jakie konsekwencje za sobą niesie to w kontekście jakości usług. Wnioski wyciągnijcie sami.

W artykule skupię się na usługach dotyczących terapii dzieci i młodzieży choć obszar usług dla dorosłych jest równie absurdalny. Właśnie jestem po lekturze cudownych rozporządzeń i wymogów kwalifikacyjnych związanych z odciążeniem psychiatrii dziecięcej. Przez chwilę rozważałem przedsiębiorcze kroki w tym kierunku z uwagi na to, że moja żona jest wspaniałym psychologiem dziecięcym. Proszę mieć jednak na uwadze, że analogiczna sytuacja dotyczy usług terapeutycznych dla osób dorosłych.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że Polska jest w czołówce europejskiej pod względem restrykcji i wymagań stawianych kadrze w dziedzinie zdrowia psychicznego. Przykre jest jednak to, że czołówka w restrykcyjności nie wpływa na poziom oferowanych usług. Zbytnie regulacje wpływają nawet negatywnie na jakość usług, ponieważ jest to sztuczna moderacja i zbyt mało regulacji spoczywa w obszarze wolnego rynku, który powinien naturalnie regulować poziom wyszkolenia specjalistów poprzez chęć bycia konkurencyjnym. 

Nie wchodząc zbytnio w szczegóły braku regulacji ustawowych zawodu psychologa, nakreślę jedynie ogólny zarys sytuacji. W naszym kraju praca psychologa nie jest formalnie uregulowana ustawą, praca psychoterapeuty również. Na potrzeby wypełnienia luki regulacyjnej powstały towarzystwa i stowarzyszenia wydające certyfikaty specjalistom i akredytacje szkoleń dla firm szkoleniowych. Stowarzyszenia te lobbują w ministerstwach (np.zdrowia) wydających rozporządzenia. Lobby na rzecz monopolu, tak by tylko ich szkolenia były respektowane przez służbę zdrowia czy NFZ. Wszystko sprowadza się do tego, że te stowarzyszenia są jak firmy szkoleniowe, mające monopol na polskim rynku. Monopol, bo tylko ich kursy otwierają furtkę do pracy pod NFZ. Oferują kursy za grubą kasę (około 50 000 zł), które jak na drogie “prestiżowe kursy” przystało trwają dość długo (około 4 lat).

Zrozumiały jest fakt, że wiedza i doświadczenie to podstawa by dobrze wykonywać pracę i świadczyć usługi na wysokim poziomie. Szczególnie gdy chodzi o usługi w zakresie zdrowia psychicznego! Po pięciu latach szkolenia jakość usług powinna być wysoka. Zastanawiający jest jednak fakt, że w obecnej sytuacji po 5 letnich studiach magisterskich i 3 lub 5 letniej praktyce zawodowej prowadząc terapię psychologiczną dzieci i młodzieży nie ma się odpowiednich kwalifikacji (według niektórych rozporządzeń ministra zdrowia) do prowadzenia terapii dzieci i młodzieży. Absurdem jest też to, że wymagania jakie obecnie są, by móc nazywać się specjalistą w dziedzinie psychoterapii dzieci i młodzieży jest odbycie wspomnianych wyżej szkoleń (4 lat i ok. 50k zł) + doświadczenie 10 letnie w pracy w placówkach pomocy psychologicznej dzieci i młodzieży.

Osoba po 4 latach kursów i 10 latach pracy, (nie zapominając o 5 letnich studiach o ile są z psychologi) krążąca mentalnie w jednej tematyce i pracująca w jednym środowisku (praca z ludźmi), zgodnie z obecnie obowiązującą wiedzą, jest osobą silnie zagrożoną wypaleniem lub wprost, wypaloną zawodowo! I ta wypalona osoba ma większe kwalifikacje, w świetle rozporządzeń ministerialnych, niż osoba mająca wiedzę (stopień magistra psychologii) i doświadczenie np 3 letnie, w której jest 200% zapału, motywacji, kreatywności i twórczego wglądu!

Nie muszę dodawać że po tak dużej inwestycji czasu i zasobów trudno jest odejść od tego “tylko” z powodu wypalenia. Jest to trochę ślepy zaułek zawodowy, który z pewnością rodzi frustracje. A frustracja u specjalisty zajmującego się zdrowiem psychicznym, nie wróży nic dobrego! Nie sugeruję żeby obsługiwali nas ludzie niewykwalifikowani (bez kursów). Raczej chodzi mi o to, byśmy mogli korzystać z usług ludzi zaangażowanych i pełnych pasji, którzy rozwijają swoją wiedzę i korzystają z wachlarza dostępnych (także cenowo) kursów. Z usług ludzi, którzy w każdej chwili mogą niedużym kosztem się rozwijać lub zmienić rodzaj wykonywanej pracy, którzy będą dotychczasowe doświadczenie wykorzystywać w nowej gałęzi zdrowia psychicznego. Tak wygląda to w wielu rozwiniętych krajach Europy. Ceny szkoleń reguluje rynek, ten sam który wymusza na psychologach specjalizowanie się.

Kolejnym absurdem jest to, że na takie “monopolowe” szkolenie może zapisać się osoba po dowolnych studiach – nie musi posiadać wiedzy psychologicznej, która obejmuje znajomość różnych procesów i mechanizmów z szerokiego spektrum badań psychologicznych z obszaru psychologi społecznej, pozytywnej, ewolucyjnej, klinicznej, psychopatologii, psychometrii, statystyki i metodologii tak potrzebnej do umiejętnego ocenienia sensowności tez opartych na wątpliwych badaniach i wyłapaniu tendencyjnych czy źle zaplanowanych badań. I tak politolog czy filolog po 4 latach zostaje terapeutą. Politologu/filologu nie gniewaj się to tylko przykład. Na 4 letnim kursie powinny być podstawy psychologi, ale czy będzie ich na tyle dużo by mówić o wiedzy psychologicznej? Czy osoba po politologii (nie znająca zasad psychometrii) jest w stanie ocenić jakość narzędzi użytych do badania efektywności podejścia terapeutycznego na które się zapisuje? Podczas gdy zasadność wielu podejść terapeutycznych trudno jest uznać za naukowo potwierdzone. A szkolenia, o których piszę raczej Skupiają się na treści danych podejść terapeutycznych i do nich się ograniczają.

Co o tym sądzisz? Wolisz pójść prywatnie czy może na NFZ? Do terapeuty bez podstaw psychologicznych czy do psychologa bez kursu terapeutycznego?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *